38 tydzień mija nam na praniu,
prasowaniu, praniu, prasowaniu. I chociaż wiem, że pewnie za jakiś
czas sterta upranych rzeczy czekających cierpliwie na uprasowanie
nie będzie wzbudzała we mnie tyle entuzjazmu, to w tym momencie
sprawia mi to wielką przyjemność :)... Jest w tym coś
wyjątkowego.. te leżące dookoła mnie malutkie ubranka, zapach
proszku dla niemowląt, może sprawia to, że czuję, że pojawienie
się na świecie naszej córeczki jest coraz bliżej... :)
Oczywiście czas spędzam również na
innych czynnościach:) Byliśmy w weekend z mężem na randce
kinowej. Wybór filmu padł na komedię, na której oprócz śmiechu
miałam kilka momentów gdy popłakałam się ze wzruszenia:). W
ciąży nie trudno o wzbudzenie we mnie takich emocji:).
Przed nami jeszcze ostatnie spotkanie w
Szkole Rodzenia. Mimo że na razie mamy do czynienia z teorią, a
wiadomo, że tak naprawdę wszystko poznamy w praktyce, to polecam
korzystanie z takich zajęć. Wniosły nam wiele ciekawych informacji
i spostrzeżeń, które mogą nam się przydać. Cieszę się też,
że wybraliśmy szkołę, w której zajęcia prowadzone są przez
kilka osób (m.in. położną, fizjoterapeutę, psychologa,
terapeutę), jest to na pewno ciekawsze, niż zajęcia prowadzone
jedynie przez położną, z którymi przy szukaniu szkoły również
się spotkałam.
Do terminu jeszcze ponad dwa tygodnie.
Wczoraj byliśmy na usg podejrzeć co u Małej. Waży już prawie 3
kg, do porodu jeszcze przybierze na wadze. Za tydzień jesteśmy
jesteśmy umówieni z naszą lekarką na ktg, zobaczymy więc jak się
dalej sytuacja rozwija:).
Zastanawiam się nad aktywnością w
ostatnim tygodniu, czy wypuszczać się gdzieś dalej od domu, czy
raczej uważać żeby nie zacząć rodzić na zakupach. Jak to u Was
wygląda lub wyglądało? Bo na razie grafik mam bardzo napięty:)
Miłego popołudnia ;)
ale brzuszek już chyba opuszczony?
OdpowiedzUsuńBrzuch już nisko od jakiegoś czasu, ale szyjka się dobrze trzyma i podobno do terminu powinna wytrzymać:)
UsuńBierz torby do szpitala ze sobą, niech leżą w bagażniku i wtedy możesz jechać na dłuuugie zakupy :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie chyba zacznę je ze sobą zabierać;)
UsuńPrzygotowania przed pojawieniem sie dzidzi sa takie cudowne, ze aż ci zazdroszczę i chciałabym to znowu :) swoją droga moja Zośka w 38 tygodniu i 2 dniu przyszła na świat :)
OdpowiedzUsuńTak to z tymi terminami bywa, że naprawdę to nie wiadomo kiedy:) Na szczęście w 38 ciąża już jest donoszona, ale może niech jeszcze trochę poczeka w brzuchu:)
UsuńPierwsze pranie, prasownie, oglądanie rzeczy...a najbardziej uwielbiałam pokazywać co mamy po raz setny kto tylko przyszedł do Nas ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy dzień po terminie bałam się, że zacznę rodzić, a My bez szpitalnej torby jeździmy, a potem już się nie przejmowałam ;) Mieliśmy w miarę blisko do szpitala, a nie jeździliśmy na drugi koniec Polski ;) I tak się złożyło, że nad ranem w domu się zaczęło :)
Ja też uwielbiam:) Pokazywać każdemu ubranka, po raz setny je oglądać, przekładać i układać:) często ostatnio słyszę, że akcja zaczyna się nad ranem lub w nocy, więc mam nadzieję, że mnie też aż tak bardzo nie zaskoczy:))
UsuńJa tez juz popralam i poprasowalam i wszystko czeka ulozone w komodzie :) u nas ostatnie dwa tyg to bedzie okres swiateczno noworoczny wiec za bardzo sie wypuszczac i tak nie bede a torbe planuje wlasnie wlozyc do bagaznika aby maz mi pomogl jak nie dam rady schodzic a nie tarmosil sie z wielka torba. I co to za bum na te Zoski? My sie jeszcze nad Zuzia zastanawiamy :)
OdpowiedzUsuńJeszcze ostatnie partie do prasowania mi zostały, ale wszystkie najważniejsze rzeczy są już gotowe:) U nas będzie Wiktoria:)
UsuńPodpisuję się pod tym, by wozić ze sobą torbę do szpitala i jeszcze trochę poużywać ;-) Ja urodziłam dopiero dwa tygodnie po terminie, po tygodniowym pobycie w szpitalu. W dzień terminu chodziłam z mężem po mieście, byliśmy w banku, na dobrym obiadku w restauracji...I tak nie pomogło w przyspieszeniu akcji ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie lepiej być przygotowanym:) Też wolę chyba zachować trochę aktywności, wydaje mi się że to lepszy pomysł niż siedzenie w domu i czekanie:)
UsuńJa pranie ciuszków mam jeszcze przed sobą, ale co jakiś czas wyciągam te wszystkie śpioszki i kaftaniki... Przytulam je do twarzy i wyobrażam sobie jak to już będzie gdy będą zakładane na malutkie ciałko :)
OdpowiedzUsuńTakie słodkie są te ciuszki:)
UsuńU nas ciuszki już poprane, poprasowane i ułożone w synkowej komodzie :) Uwielbiam do niej zaglądać, czuć zapach ubranek, przekładać, układać na nowo... Ślicznie rośniecie :)
OdpowiedzUsuńDzięki:) Przekładam, oglądam i zastanawiam się kilka razy które będą do szpitala, na spacery i na ważne okazje:)
UsuńO rety... to już za chwilkę;) Brzuszek pięknie się prezentuje, widać, że ciąża nie zabrała Ci zgrabnej sylwetki;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia! Na pewno nie urodzisz w sklepie! ;)
Dzięki:) Chociaż nie da się ukryć że jestem większa i ruchy też nieco wolniejsze:) Mam nadzieję, że jednak zacznie się w domu;)
UsuńPodobno tak szybko się nie rodzi, jak "pociesza" nas położna w szkole rodzenia;)
Usuńto już finał na dniach :D jaaa :) super :) widać że brzusio na dziewczynkę :) szpiczasty :D
OdpowiedzUsuńaaah u mnie też było pranie prasowanie i przekładanie co tydzień :D
A teraz prasowanie i położenie w szafce bądź jak byle by ciuszki były poprane i poprasowane :D
Już niedługo:) Pewnie z naszymi ubrankami też tak będzie:)
Usuńjej pamiętam to pranie i prasowanie malusieńkich rzeczy, bardzo mnie to rozczulało, tak starannie układałam:) teraz wszystko pomieszane w komodzie, że ciągle czegoś szukam :)) a co do wychodzenia w ostatnich dniach, to ja się nie oszczędzałam i czekałam niecierpliwie, aż przeczekałam tydzień po terminie, bo mój B. ani myślał wychodzić :D także nigdy nie wiadomo...:) oby u Was szybko i sprawnie poszło :))
OdpowiedzUsuńNa pewno później nie będzie tyle czasu na układanie:) Ale to pierwsze pranie i prasowanie mnie właśnie rozczula:) Dzięki:)
UsuńPamiętam ten moment. :) jak się zaczną skurcze, to spokojnie zdążysz wrócić do domu, wykąpać się. :) u mnie zaczęło się o 5 rano - delikatnie i neiregularnie, do szpitała pojechalam dopiero o 14.30. Jak skurcze były co 10 minut. ;) a do szpitala miałam godzinkę drogi. ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zdążymy:) Chociaż ostatnio rozmawialiśmy z mężem jak odebrać poród w samochodzie ;)) Jak zastanie nas korek na drodze to wtedy również dojazd zajmie nam godzinę:)
UsuńAj, oby się obyło bez porodów w ekstremalnych warunkach. Jeszcze zima teraz... Brrr. Będzie dobrze! :)
UsuńTo już może pojawić się Mała - ciąża jest donoszona :) Nie mogę się doczekać kiedy u nas będzie już taaak bezpiecznie, ale jeszcze tylko 2 tygodnie :) Torbę pakuj do samochodu, dla własnego spokoju, telefon naładowany pod ręką :)
OdpowiedzUsuńJuż tak niewiele, lada moment Mała będzie z Wami!!!! :)
Ja tez właśnie jestem przy praniu i prasowaniu ciuszkow naszej córci :) ale nie mam jeszcze spakowanej torby do szpitala, za co muszę sie wkoncu zabrać, bo mój Dominik panikuje juz od paru dni i co wieczór sie mnie pyta czy torba juz wkoncu gotowa ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny brzuszek :))
OdpowiedzUsuńMnie jeszcze trochę zostało do końca - ponad 3 mies, ale kupiłam już pierwsze ubranka, a większe przygotowania dopiero przede mną ;)
Jak już blisko ;) a brzusio taki już duży :) powodzenia na ktg :)
OdpowiedzUsuńhttp://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
To wzruszenie w ciąży rzecz normalna - mi się przedłużyło i nadal łatwo doprowadzić mnie do łez :) A jeśli chodzi o zapuszczanie się gdzieś dalej.... Zostalo mi 4 dni do tp i wybralismy się na grilla do znajomej - tam odeszły mi wody :D
OdpowiedzUsuńMimo że sama dopiero rodziłam, to już Ci trochę zazdroszczę tego oczekiwania - cudowne chwile przed Wami :-)
OdpowiedzUsuńJakoś nie umiem sobie wyobrazić siebie na tym etapie, boję się że będę panikować...
OdpowiedzUsuńNa pewno do szpitala zdążycie ;) raczej tylko na filmach odbiera się porody w aucie, no chyba że to już "któreś" z kolei dziecko. ;)
Pierwsze co zauważyłam to to, że brzuszek już jest nisko. Ah... jak to niedawno było, już się nie mogę doczekać kolejnej ciąży. Nie zapomnę tych przygotowań i tego prasowania i segregowania ciuszków. Na końcówce pamiętam, że jakoś daleko nie wyjeżdżałam, al e zakupy i inne sprawy dlaczego nie, bardzo rzadko zdarzają się takie porody jak w filmach, a ja właśnie nie zawsze się zastanawiałam jak to jest :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tego prasowania, prania... ja leżałam od 6 m-ca i niestety nie było mi wolno :( teraz sobie odbijam - przy maluszku pranie co 2-3dzień murowane, a czasem codziennie.
OdpowiedzUsuńJa urodziłam tak niespodziewanie szybko, że dobrze, że byłam tego dnia w szpitalu ;)
Piekny brzuszek i piekne Lilou :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
jeszcze nie dawno ja prałam i w ogóle przygotowywałam się do porodu. Nie mogę uwierzyć, że już jest po wszystkim, Tobie też szybko minie ten czas oczekiwania. :):)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak prałam, prasowałam, układałam w szufladach maleńkie ciuszki. Po czym wyciągałam je rozkładałam, wąchałam i znowu składałam i do szuflady ;) Jak już się Młody urodził, to znienawidziłam prasowanie. Było tego tyle, że nie wyrabiałam. Po pewnym czasie stwierdziłam, że będę prasowała tylko nowe rzeczy, pieluchy, pościel i takie, które tego wymagają. Resztę przestałam prasować i nie żałuję ;)
OdpowiedzUsuńNaszą szkołę rodzenia wspominam bardzo dobrze, gdybym miała jeszcze raz podjąć decyzję iść czy nie nawet bym się nie wachała.
Ja w dniu kiedy miałam termin porodu (1.11) chodziłam po cmentarzach. Nie miałam ze sobą torby, stwierdziliśmy, że w razie co Mąż dowiezie ;)
To się nazywa "wicie gniazdka". Ja oprócz tego, że prałam, prasowałam, to jeszcze sprzątałam, układałam rzeczy, i robiłam wszystko co tylko można. Kiedy Dzielny Mąż mówił: A może usiądziesz, nie rób tyle, nie rób nic!, to ja nie mogłam! Cały czas musiałam coś robić. Non stop :) Wszystko w domu błyszczało, ganiałam ze ścierką w ręku :)
OdpowiedzUsuńW ostatnim tygodniu nie ruszałam się sama z domu - na wszelki wypadek, no chyba, że do pobliskiego sklepu. A tak to jak najbardziej chodziliśmy dalej na spacery, jeździliśmy na grilla, zakupy itp. Nie można tylko usiąść i czekać na rozwiązanie, bo się zgłupieje :) czas się dłuży :) Mój maluszek urodził się równo w terminie z USG, który zresztą pokrywał się z terminem z miesiączki :)
Jakby się zaczęło gdzieś na mieście, to przecież mąż Cię zawiezie i dowiezie torbę. Albo i sama zdąrzysz jeszcze pojechać do domu, wziąć prysznic i dopiero jechać do szpitala. :)
Ale jak patrzę na foto, to brzuszek masz już chyba dość nisko. Więc może już tuż tuż :) :) :) Powodzenia i cierpliwości!
Pozdrawiam, kissiak.bloog.pl
Mi jeszcze daleko do prania ubranek, ale jedyne co mnie powstrzymuje to brak proszku ;) Na razie nie kupuje bo była bym skłonna zacząć prać, już teraz chociaż mam jeszcze 2,5 miesiąca do terminu. Ale te malutkie ubranka tak mnie rozczulają.
OdpowiedzUsuńPowodzenia
Zazdroszczę przygotowań. Mnie wszystko ominęło.zakupy, pranie, prasowanie, przygotowanie mieszkania. Na szczęście mąż i moja Mama dali radę. żałuję, że nie było mnie przy tym.
OdpowiedzUsuń